Wzrost światowej populacji przy jednoczesnym wzroście zamożności przeciętnego mieszkańca Ziemi niesie ze sobą nowe zagrożenia. Ludzie coraz częściej się przemieszczają. Dotyczy to nie tylko mieszkańców krajów zamożnych, lecz także setek milionów ludzi żyjących na obszarach, gdzie opieka zdrowotna szwankuje. W efekcie o wiele bardziej niż kiedyś ludzkości zagrażają epidemie
Wojciech Ostrowski
Dzięki rosnącemu ruchowi ludności choroby, które wcześniej miały charakter endemiczny, mogą przerodzić się w światowe epidemie. Czy administracja i służba zdrowia są przygotowane organizacyjnie na taką ewentualność? Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już kilka lat temu próbowała zwrócić uwagę na rosnące zagrożenie.
Wśród chorób, które mogą się rozprzestrzenić na skalę globalną, wymienia się: gorączkę krwotoczną krymsko-kongijską, wirus ebola, wirus marburg, gorączkę krwotoczną Lassa, bliskowschodni zespół niewydolności oddechowej (MERS), wirus SARS, gorączkę doliny Rift (RVF) i inne choroby zakaźne, na które nie wynaleziono skutecznego lekarstwa.
Ostatnie miesiące pokazały jednak, że do znanych nam zagrożeń w każdej chwili może dołączyć kolejne. Dlatego WHO mówi o tzw. „chorobie X”. Nie chodzi o żadną znaną chorobę zakaźną, ale o potencjalny patogen, który może pojawić się w przyszłości. Głównym celem umieszczenia „choroby X” na liście WHO było skłonienie rządów i organizacji międzynarodowych do wypracowania procedur do walki z potencjalną pandemią. WHO przewiduje, że najprawdopodobniejszą przyczyną nowej choroby będzie przeniesienie jej ze zwierząt na ludzi.
Jednak światowe epidemie nie muszą wcale powstawać w sposób naturalny. Prace nad bronią biologiczną doprowadziły do stworzenia zapasów śmiercionośnych organizmów i patogenów. Dodatkowo technologia ta może wpaść w ręce terrorystów i psychopatycznych przywódców państw.
O zagrożeniu, jakie mogą nieść ze sobą światowe epidemie w sytuacji braku odpowiednio wczesnej reakcji rządów i organizacji międzynarodowych, świadczy rozprzestrzenianie się tzw. grypy hiszpanki. Nazwa błędnie sugeruje, że pojawiła się ona w Hiszpanii. Z tego kraju pochodzą jednak pierwsze opisane przypadki. Faktycznie hiszpanka rozprzestrzeniała się w okopach I wojny światowej, zabijając w pewnym okresie więcej ludzi niż same działania wojenne. By jednak nie osłabiać morale żołnierzy, utajniono jej istnienie. Światowe zagrożenie pojawiło się z chwilą zakończenia wojny, gdy setki tysięcy żołnierzy zaczęły wracać do domów na całym świecie. Liczba zarażonych wówczas osób szacowana jest na 1/3 ówczesnej światowej populacji, czyli około 500 mln osób, a liczba zgonów na 20 do 50 milionów.
Od tamtej pory nie doszło do wystąpienia tak dużej epidemii. Pojawiają się głosy mówiące, że wypracowane metody kontroli mogą obecnie zapobiec światowej pandemii. Istnieją leki antywirusowe, a antybiotyki, chociaż nie zwalczają wirusów, zapobiegają powikłaniom, przez co zmniejszają liczbę zgonów. Leki nie działają jednak na wszystkie choroby. Zagrożenia pojawiają się również w XXI w. i również teraz obieg informacji bywa celowo ograniczany.
Do odkrycia zapalenia płuc wywołanego wirusem SARS doszło dopiero w 2003 r., gdy choroba dotarła do Hongkongu. Wcześniejsze przypadki zakażeń na terenie Chin nie zostały upublicznione, mimo że dochodziło do nich już rok wcześniej. W sumie wirusem SARS zarażonych zostało ponad 8 tys. osób na całym świecie, z czego 774 zmarły.
Obecna epidemia koronawirusa już dawno przekroczyła swym zasięgiem SARS. Dotyczy to zarówno liczby zarażonych, jak i zgonów.
Pojawienie się epidemii na tak ogromną skalę ujawniło wiele problemów związanych z brakiem mechanizmów reagowania na światowe epidemie. Działania różnych państw są nieskoordynowane, a podejmowane decyzje niespójne. Np. Włochy całkowicie wstrzymały loty do Chin. WHO skrytykowała natomiast tę decyzję, ponieważ uniemożliwi ona niesienie ewentualnej pomocy.
Jednocześnie trzeba przyznać, że instytucje w Polsce i innych krajach sprawnie monitorują ewentualnych nosicieli, przy czym nie do końca wiadomo nawet, jak długo osoby z podejrzeniem zarażenia koronawirusem powinny podlegać kwarantannie. Początkowo uważano, że okres inkubacji wynosi 2 tygodnie. Teraz mówi się już o 24 dniach. Niektórzy podważają również wiarygodność danych pochodzących z Chin.
13 lutego, w ciągu jednego dnia, liczba zakażonych wzrosła o 15 tys. Zdaniem strony chińskiej tak duży wzrost spowodowany był ulepszeniem metod diagnozowania. Pokazuje to jednak, że skala epidemii może być większa, niż się przypuszcza.
WHO ostrzega, że mogą wystąpić zakłócenia dostaw środków ochronnych. Chodzi o kombinezony, rękawiczki i maski. Producenci nie nadążają z dostawami, a zapasy dramatycznie się kurczą. Niemożliwe jest nawet ustalenie liczby zachorowań na świecie, ponieważ niektóre państwa nie dostarczają danych do WHO. Prawdziwy problem może pojawić się, gdy epidemia zostanie przeniesiona do krajów o znacznie gorszej opiece medycznej i infrastrukturze.
Obserwując światowe zmagania z korona wirusem i tempo jego rozprzestrzeniania się, można postawić pytanie, czy koronawirus jest „chorobą X”, przed którą ostrzegała WHO.
Jola Pro. Daj przykład o poddaj się eutanazji.
Tutaj wszystko ładnie wyjaśnione. youtu.be/CDPsI3RDWf8
Czy to nowe plagi – XXI wieku
Nadciąga koniec świata
robie kupe w majtki trala trala trala laaaaaaaaaaaastaraa
Ludzi jest zbyt wielu. Najpierw zniszczą swoje środowisko naturalne, a potem siebie. Powinniśmy bardziej dbać o planetę i kontrolować liczbę urodzin.