Nadmorskie położenie – specjalne obowiązki i możliwości

Opublikowano: 15 października 2016

Obecne lata będą bez wątpienia charakteryzowały się dynamicznym rozwojem turystyki – to efekt sytuacji na świecie, ważne więc, żebyśmy potrafili to wykorzystać i zbudować pomysł na przyszłość, który powinien być bardzo dobrze postrzegany przez instytucje finansowe. Budujmy więc rozsądne pomysły, bierzmy kredyty i dalej modernizujmy infrastrukturę – mówi Andrzej Bojanowski, prezes Związku Miast i Gmin Morskich i wiceprezydent Gdańska

Kierowany przez pana związek obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia. Jak pan ocenia skalę zmian, które zaszły w tym czasie na terenie objętym jego działaniem?

– 25 lat to, z jednej strony, długo, ćwierć wieku, ale z drugiej wydaje się niebywale krótko. Związek Miast i Gmin Morskich spędził pracowicie ten czas. Mamy również świadomość, jak wiele przed nami jeszcze do zrobienia. Najwymowniejszym przykładem, który obrazuje istotę naszej działalności, jest batalia o kształt „Ustawy o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej” oraz „Ustawy o portach i przystaniach morskich”.

Ta pierwsza, trwająca wiele miesięcy i zakończona sukcesem, udowodniła, że determinacja zjednoczonych wspólnym celem gmin nadmorskich jest liczącą się siłą i nie można rezygnować z posiadanego oręża.

Jak powiedział wtedy przed laty prof. Przemysław Smolarek: „Nie jest to maksymalnie korzystny wariant, ale (…) stwarza możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i nie obciąża gmin kosztami utrzymania pasa technicznego, jest to nasze wspólne, zbiorowe osiągnięcie”. To poczucie doprowadziło do powstania w 1991 r., na zrębach rodzącej się samorządności Związku Miast i Gmin Morskich.

Jego idea odwoływała się wprost do koncepcji wielkiego Eugeniusza Kwiatkowskiego, który twierdząc, iż „miasta muszą zrozumieć, że ulokowanie nad morzem nakłada na nie specjalne obowiązki i daje im specjalne możliwości rozwoju”, utworzył w 1946 r. Związek Gospodarczy Miast Morskich. Ówczesny centralizm gospodarczy i polityczny unicestwił go niemal natychmiast po jego narodzinach, my działamy już ćwierć wieku.

Wracając do wspomnianych aktów prawnych, od pierwszych dni działania związku koncentrowaliśmy wysiłek na batalii o kształt „Ustawy o portach i przystaniach morskich”. Najpierw walczyliśmy o jej uchwalenie, a potem niekończący się proces jej nowelizacji.

Dzisiaj, po 25 latach, nadal proponujemy nowe zapisy, bowiem w obliczu zachodzących zmian ustawa także powinna ewoluować. Niestety, do zmian, szczególnie ustawowych, potrzeba konsensusu politycznego. Nawet liberalne poprzednie władze nie były gotowe na decyzję o usamorządowieniu strategicznych portów.

A przecież kto ma najlepszą wiedzę co do ich potrzeb i sposobu ich realizacji? Patrząc na zrealizowane przez samorządy inwestycje, takie jak tunel pod kanałem portowym, Trasa Sucharskiego w Gdańsku, Trasa Wiśniewskiego czy Kwiatkowskiego w Gdyni, trudno zakwestionować „mobilność” samorządów, a potencjał portów może podźwignąć nasze metropolie i wykreować je ponownie na stolice regionalne. Mamy więc co robić przez następne dziesięciolecia.

Nie oznacza to jednak chyba braku postępu w dziedzinach, którymi zajmował się związek?

– Oczywiście wskazałem tylko na permanentność pewnych procesów, ale – obserwując chociażby taką sferę, jak turystyka i jej rozwój – z satysfakcją możemy oceniać minione lata. Z siermiężnych ośrodków pracowniczych wykształciła się sieć przyjaznych hoteli, pensjonatów popartych bogatą ofertą, dotyczącą form spędzania wolnego czasu. Podobnie turystyka morska – jak zmieniła się oferta polskiego wybrzeża w kontekście ilości oraz jakości przystani i marin morskich!

Wiele wysiłku włożyliśmy w propagowanie tej dziedziny, opracowując i wydając m.in. przewodnik po wszystkich portach i przystaniach polskiego Wybrzeża, upatrując w jej rozwoju model życia i pracy mieszkańców gmin, które są naszymi członkami.

Czy to oznacza, że nic już nie ma do zrobienia w tej materii? Byłem ostatnio w jednej z nadmorskich miejscowości, w której – nie zważając na rzeczywistych i potencjalnych turystów – o godz. 21.00 życie niemal zamarło. Poza tym poprawy wymaga promocja naszej oferty.

Budujmy wspólne projekty, produkty turystyczne i spróbujmy pomyśleć o wspólnych regionalnych kanałach informacyjnych, czyli promocji. Zainteresujmy gdańszczanina ofertą Szczecina, a mieszkańca Elbląga tym, co ma do zaproponowania Darłowo… Obecne lata będą bez wątpienia charakteryzowały się dynamicznym rozwojem turystyki – to efekt sytuacji na świecie, ważne więc, żebyśmy potrafili to wykorzystać i zbudować pomysł na przyszłość, który powinien być bardzo dobrze postrzegany przez instytucje finansowe. Budujmy więc rozsądne pomysły, bierzmy kredyty i dalej modernizujmy infrastrukturę.

Nie obawia się pan zatem braku zadań dla Związku Miast i Gmin Morskich?

– Przed laty członkowie związku podjęli trudny temat, związany z ochroną brzegu morskiego. Dzięki naszym staraniom został opracowany i wdrożony wieloletni program – czy można zaryzykować tezę, że „temat jest załatwiony”? On przecież wymaga bezustannej troski, podobnie jak wiele innych spraw, związanych z ochroną środowiska, programem Natura 2000, czy choćby rozwojem infrastruktury. Budujemy autostrady, a zapomnieliśmy o via Baltice, i nie tylko jako o drodze między Berlinem, Warszawą a Wilnem, lecz także Szczecinem, Gdańskiem i Braniewem czy Olsztynem, może nawet Białystokiem. Dodajmy przy tym, że o kolei na tych obszarach zapomniano całkowicie. Poza Pomorską Koleją Metropolitalną od ponad 40 lat nie wybudowano żadnej nowej linii. A to przecież zaledwie kilka przykładów problemów oczekujących na rozwiązanie…

Rozmawiał Roman Kolicki

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *