Sacrum Non Profanum

Sacrum Non Profanum czyli festiwal nad Bałtykiem

Opublikowano: 28 września 2016

Wspaniałym koncertem Poznańskiej Orkiestry Kameralnej AMADEUS z Poznania pod dyrekcją Anny Duczmal – Mróz zakończyła się w Trzęsaczu dwunasta edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego „Sacrum Non Profanum”. Poznańscy artyści wraz ze swym solistą – Jarosławem Żołnierczykiem (skrzypce) w utworach:Witolda Lutosławskiego, Karola Szymanowskiego oraz Romualda Twardowskiego, Edwarda Griega   jakże stylowo, precyzyjnie i po mistrzowsku ukazali swe walory interpretacyjne i wykonawcze, wywołując zachwyt wśród licznej, festiwalowej publiczności. Były bisy!

Tegoroczną edycję festiwalu prof. Bohdan Boguszewski – jego twórca i kierownik artystyczny, dedykował Witoldowi Lutosławskiemu, jednemu z najwybitniejszych kompozytorów XX wieku, klasykowi muzyki współczesnej, poszukującego własnego języka muzycznego, stawiając i wyznaczając kamienie milowe w światowej twórczości kompozytorskiej. – Precyzja, doskonałość formy i jej przejrzystość – mimo pozostawianiu artystom pewnej swobody – to jego dokonania i cechy twórczości – komentował w Trzęsaczu Józef Kański, nestor polskiej krytyki muzycznej.

Blisko 400 wykonawców od 31 lipca do 13 sierpnia br. roku wystąpiło w 12 koncertach i imprezach towarzyszących  w Berlinie, Szczecinie i Trzęsaczu.

Nazwa festiwalu, to według profesora Bohdana Boguszewskiego – dyrektora i kierownika artystycznego dwunastu edycji imprezy nad polskim Bałtykiem – zawiera w sobie twórczy element wtajemniczania. Uświadamia bowiem miłośnikom sztuki miejsce muzyki artystycznej we współczesnym kościele i w podzielonym wewnętrznymi konfliktami świecie.

Twórcza egzemplifikacja

Jak definiował przed laty pracownik naukowy Uniwersytetu Szczecińskiego dr Mikołaj Szczęsny – Sacrum włączane do nurtu prima prattica przeciwstawione jest muzyce seconda prattica, kojarzącej się wyłącznie z muzyką profanum, w której dopuszczalne było, a nawet pożądane, stosowanie w twórczej wypowiedzi muzycznych osobistych, pełnych żarliwości, napięcia i głębi przeżyć w poetyckich obrazach dźwiękowych.

Program całego festiwalu przypominał niemal na każdym koncercie, że w długich dziejach myśli teologicznej, a przecież także w samej liturgii, zawsze było miejsce dla obu tych nurtów. Tym, co spajało je najsilniej, było piękno, o którym wielki poeta okresu renesansu Torquato Tasso powiedział: Im bardziej się ono w dziele pomnaża / Tym trudniej sztukę dostrzec, co je stwarza.

Myśl przewodnia festiwalu umożliwia zatem utrzymanie niemal idealnej równowagi między sacrum a profanum, między racjonalnością i emocjonalizmem, uczonością i spontanicznością, gwałtownością a wyrafinowaniem i subtelnością.

Gdyby przyjąć określenia wykorzystane w krakowskim festiwalu: Sacrum-Profanum muzyka zawarta w programach festiwalowych mogłaby obejmować utwory reprezentatywne dla całej stworzonej na przestrzeni wieków muzyki, bez żadnych wyjątków.

Non profanum każe pominąć muzykę o niewielkich wartościach artystycznych, estetycznych oraz ideowych, pozbawioną naturalnego piękna, głębi i szczerości wypowiedzi Tak też czuliśmy się w Berelinie, Szczecinie i Trzęsaczu, gdy przeżywaliśmy wybitne dzieła  Wiolda Lutosławskiego oraz wielu innych  wybitnych kompozytorów i wykonawców.

Duże formy 

W berlińskim kościele pw. Serca Jezusowego (Herz Jesu Kirche) 31 lipca br. Maestro Bohdan Boguszewski zainaugurował XII edycję Sacrum Non Profanum, dedykując go rocznicy podpisania pol.-  niem. traktatu o dobrym sąsiedztwie. W tej pięknej, jedynej berlińskiej świątyni, która ocalała z pożogi wojennej, międzynarodowa publiczność miała przyjemność rozkoszować się muzyką Witolda Lutosławskiego i Wolfganga Amadeusza Mozarta.

Ten sam koncert poświęcony 72 rocznicy Powstania Warszawskiego, powtórzony został następnego dnia w szczecińskiej katedrze pe. św. Jakuba. Były to niewątpliwie wydarzenia muzyczne a bohaterami byli: Orkiestra Academia pod. dyr. Bohdana Boguszewskiego, Chór Akademicki Im. Prof. Jana Szyrockiego ze Szczecina (przygotowanie – Szymon Wyrzykowski)  i niemieccy soliści: Andrzej Mielewczyk (organy), Anna Hofmann (sopran), Katharina Thomas (alt), Christoph Schröther (tenor) i Tobias Oliver Hagge (bas).

Wśród berlińskiej publiczności widzieliśmy melomanów z nutami „Requiem” Mozarta, na gorąco analizujących to wybitne dzieło wiedeńskiego geniusza.

Mimo naszych obaw, już pierwszy utwór Lutosławskiego – „Muzyka żałobna” na orkiestrę spotkał się ze znakomitym odbiorem przez  wysmakowaną berlińską publiczność. Podobnie było w Szczecinie. Ten utwór dedykowany pamięci Beli Bartoka, z narastającą ekspresją, mający swe prawykonanie 26 marca 1958 roku, otwierał nowy etap twórczości kompozytora. Dzieło to otworzyło okno na świat dla współczesnej polskiej kultury muzycznej. Sam  kompozytor prosił, by towarzyszyło mu w chwili śmierci. I tak się stało.

Natomiast legendarne dzieło W.A. Mozarta „Requiem” miało w interpretacji B. Boguszewskiego i dużego aparatu wykonawczego dwie, nieco różniące się interpretacje. W Berlinie w nieco wolniejszym tempie (fugi w „Kyrie”, „Hosannie”), świetnie zróżnicowane dynamicznie, z dramatycznymi, pełnymi blasku partiami chóralnymi („Dies irae”, „Rex tremendae maiestatis”) perfekcyjnym kwartetem wokalnym niemieckich solistów („Benedictus”).

W Szczecinie dyrygent przyśpieszył tempo, ze wspaniałą dynamiką, precyzją chóru i orkiestry w polifonicznej warstwie muzycznej, cudownej, łkającej „Lacrimosie”, której 8 pierwszych taktów napisane zostało ręką Mozarta a dokończone przez Süssmayra.

Często słyszy się, że interpretując „Requiem” artyści wybierają niejako jedną z dwóch wersji – tzw. kościelną (Msza żałobna) lub  koncertową. Ta pierwsza emanuje wolnymi tempami, monumentalnym składem wykonawczym (chór). Takiej estetyce był wierny sam Herbert von Karajan.

Trudno też zgodzić się z poglądem, czy istnieje tzw. wersja koncertowa, bo przecież  dzieło to ma własną estetykę, wynikającą z formy i budowy poszczególnych części. Dla mnie ideałem oddającym styl i ducha Mozarta była interpretacja „Requiem” przez angielskich artystów pod dyrekcją Eliota Gardinera. Nieco szybsze tempa, lekkość i zaduma – genialnie podana przez chór i orkiestrę. Do takiej interpretacji zbliżył się Bohdan Boguszewski, czym zadziwił i wywołał niekłamany aplauz wśród melomanów.  Publiczność doceniła to wykonanie, nagradzając artystów zasłużoną owacją.

Kolejnym wydarzeniem muzycznym, które przeszło do historii tegorocznego festiwalu było wykonanie „Koncertu na orkiestrę” W. Lutosławskiego.

W Filharmonii Szczecińskiej dzieło to napisane na wielki skład symfoniczny, orkiestra Academia wraz ze szczecińskimi filharmonikami  i B. Boguszewskim wznieśli się na wyżyny swej maestrii. To bardzo rzadko współcześnie grany utwór. Najeżony wieloma pułapkami technicznymi i interpretacyjnymi sprawia wiele trudności dyrygentom, którzy podejmują się tego wyzwania.

Zarówno muzycy i dyrygent zinterpretowali to dzieło wspaniale! A owacje publiczności oraz fakt, że maestro Boguszewski wraz z orkiestrą, decyzją dziennikarzy akredytowanych przy festiwalu otrzymał tzw. ”Grand Prix” Stowarzyszenia Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno Muzycznych w Warszawie, za najlepszą interpretację muzyki Witolda Lutosławskiego jest tego dowodem. Okolicznościową statuetkę wraz z NAGRODĄ wręczyła Bohdanowi Boguszewskiemu na zakończenie festiwalu w trzęsackim kościele, znana warszawska artystka i przedstawicielka Stowarzyszenia – Ewa  Kuklińska. Jak zaznaczył maestro Boguszewski- nagrodę tę przeznacza na dalszy rozwój  Orkiestry „Academia”.

KAMERALISTYKA

Koncertem kwartetu smyczkowego „Diverso String Quartet” w kościele pw. św. Ducha w Szczecinie Zdrojach, zainaugurowano 7 sierpnia br. kameralną odsłonę festiwalu. Młodzi muzycy (Marcin Ostrowski – skrzypce,  Dagmara Foryś – skrzypce, Magdalena Krawczuk – altówka, Zofia Łodygowska – wiolonczela) – to artyści o dużej kulturze muzycznej. Ich stylowa, niezwykle precyzyjna interpretacja Kwartetu smyczkowego c-moll op. 18 nr 4 Ludwika van Beethovena mogło zadowolić każdego.

Stopliwość barw i dźwięku, doskonały warsztat wykonawczy, przekazanie wszystkich subtelności i kulminacji tej klasycznej formy, wywołały w nas wzruszenia i niekłamane wyrazy uznania dla artystów. Licznie zgromadzona publiczność wywołała kameralistów do bisu! Zagrali pięknie na bis – III część Kwartetu smyczkowego Andrzeja Panufnika, zapowiadając tym samym przyszłoroczne Sacrum Non Profanum, które poświęcone będzie temu kompozytorowi.

Od 9 do 13 sierpnia  kameralistyka królowała w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Trzęsaczu.

Zainaugurował ją Chór Im. Jana Szyrockiego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, prowadzonego przez dra Szymona Wyrzykowskiego, który w programie a capella zaprezentował utwory niemal ze wszystkich epok – od średniowiecza (Bogurodzica) po współczesność i negro spirituels. To zespół, który może zaśpiewać każdy repertuar. Znakomita emisja głosu, brzmienie, żarliwość i stylowość prezentacji, która emanuje
z tego zespołu sprawia, że należy do najwybitniejszych chórów w Europie.

Chórzyści potwierdzili to wykonaniem m. in. Psalmu „Radujcie się Bogu Najwyższemu”, „Już się zmierzcha” Wacława z Szamotuł, „Exultate Deo” Marka Jasińskiego, czy „The Battle of Jerycho” Mosesa Hogana i… „Piosenka jest dobra na wszystko” Jerzego Wasowskiego. Na bis brawurowo wykonali „Bohemians” z repertuaru legendarnej grupy Queen.

„Meccore String Quartet” (Wojciech Koprowski – skrzypce, Wojciech Nadrzycki – skrzypce, Michał Bryła – altówka i  Karol Marianowski- wiolonczela) reprezentujący Europejskie  Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego, to znakomici muzycy reprezentujący Poznań. I choć pracują razem od 2007 roku, to już zachwyca się nimi cała niemal Europa. W Trzęsaczu ukazali swój kunszt we współczesnym repertuarze (Lutosławski – Kwartet smyczkowy) i neoromantycznym (Piotr Czajkowski „Kwartet smyczkowy” D dur op. 11 nr 7).

To dwa różne światy w estetyce muzycznej. W Kwartecie smyczkowym W. Lutosławski (1964 r.) po raz pierwszy użył tzw. aleatoryki kontrolowanej, dając muzykom pewną dowolność w graniu, z oddzielnym zapisem tej muzyki w postaci prostokącików (ponoć ów zapis wymyśliła żona kompozytora), przez co odnosi się wrażenie, że muzyka przez swą ekspresję sprawia wrażenie zawieszenia jej w przestrzeni. Taką interpretację ukazali nam ci wspaniali artyści, otrzymując zasłużone owacje. Natomiast w kwartecie Czajkowskiego – mistrza estetyki wyrazu, podziwialiśmy śpiewność, ekspresję i ów charakterystyczny niepokój emocjonalny, który przebiegał przez niemal wszystkie części tego cyklicznego utworu.

ORGANY I SOLIŚCI

Andrzej Mielewczyk, Karol Białas (Niemcy) i Marek Kudlicki to organiści, którzy  zaprezentowali się w koncertach festiwalowych. Odkryciem dla festiwalowej publiczności był niewątpliwie Karol Białas. Ten młody organista, który zagrał swój program na organach Grünenberga w Szczecinie –   Zdrojach i na trzęsackich organach, ze swobodą fantazją ukazał – z jednej strony – walory brzmieniowe tych instrumentów, świetnie programując regestry instrumentów, z drugiej zaś strony – maestrię improwizacji. Urzekła nas fuga w barokowym stylu, którą improwizował na temat motywu W. Lutosławskiego z muzyki na flet do spektaklu A. de Musetta  „Nie igra się z miłością”. Zagrał z niebywałą swobodą, stylowo i po wirtuozowsku, za co nagrodzono artystę gromkimi brawami. Podobnie było w Trzęsaczu, gdzie m. in. improwizował na temat „Subito” W. Lutosławskiego.

Andrzej Mielewczyk w swych improwizacjach i programie imponował kolorem, barwą tkanych motywów.

Szczególnie dramatycznie zabrzmiała „Lacrimosa” na sopran i organy W. Lutosławskiego, jedynej części „Requiem” kompozytora, która zachowała się w jego spuściźnie. Tę kompozycję zaśpiewała Agnieszka Piass, wykładowca śpiewu solowego w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, której towarzyszył Marek Kudlicki na organach. Artystka dedykowała ten utwór dziekanowi Akademii Muzycznej w Bydgoszczy Damianowi Borowiczowi, który zginął  niedawno w Tatrach. Piękną kartę zapisał na trzęsackim festiwalu pianista Edward Wolanin, reprezentujący Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

W Trzęsaczu zagrał 5 Preludiów Sergiusza Rachmaninowa z op. 23. Nienaganna technika i interpretacja tej osnutej melancholią muzyki. Patos i wirtuozeria, inspirowana folklorem rosyjskim pozostawiła na słuchaczach niezapomniane wrażenia. W tym miejscu słowa podzięki należą się stroicielom organów i fortepianu – Bohdanowi Markowi Boguszewskiemu jr. za  przygotowanie i korektę organów oraz  Ziemowitowi  Nowotarskiemu  za bieżącą korektę fortepianu. Na deser zaś – wybitny artysta klarnetu Jean – Marc Fessard z Francji. W szczecińskiej Filharmonii z towarzyszeniem orkiestry Academia zagrał wspaniale Koncert  A – dur Wolfganga A. Mozarta. Piękny ton instrumentu, szczególnie w środkowej, wolnej części koncertu, wirtuozowskie biegniki w jego Codzie, perliście zagrane przez artystę wywołały aplauz publiczności i bis.

MUZYCZNA ZABAWA I HITY POP

Jacek Stolarczyk i Krzysztof Kokoszewski (skrzypce) wraz z Jackiem Obstarczykiem tworzą  trio „The Threex” (Austria). Ci znakomici instrumentaliści wybrali formę kabaretu muzycznego.

Z niebywałą sprawnością połączoną z wysmakowanymi, wirtuozowskimi możliwościami artystów, bawią niebanalnymi i zaskakującymi pomysłami muzycznymi, łącząc różnych kompozytorów w jeden złożony utwór muzyczny, przyprawiony humorem, a nawet cyrkowymi popisami. I takim crossoverowym programem, złożonym m. in. z utworów Richarda Straussa, Witolda Lutosławskiego, Fryderyka Chopina, Michaela Jacksona czy Johna Lennona „The Threex” bawił   publiczność, wprowadzając ją w fantastyczną zabawę i zachwyt.

Zgoła w inny, a równie fantastyczny klimat wprowadził słuchaczy znany wokalista Mieczysław Szcześniak z Triem instrumentalnym Krzysztofa Herdzina (Krzysztof Herdzin – fortepian, aranżacja, Robert Kubiszyn – kontrabas i Cezary Konrad – perkusja). M. Szcześniak i K. Herdzin zaprezentowali światowe hity muzyki pop z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych nagrane  w najnowszej płycie grupy pt. „Songs from Yesterday”.

Zdawać by się mogło, że projekt ten nie zyska uznania, bowiem już nikt nie zaśpiewa tak, jak choćby Luis „Satchmo” Armstrong w hicie „What a Wonderful Word”, czy Paul Mc Cartney i John Lennon w „Can`t  Buy Me Love” i „Imagine”, czy Erick Clapton w „Tears in Heaven”. A jednak było inaczej. Spółka Szcześniak – Herdzin zaproponowali nam nowatorskie, świetne aranżacje. Często były to jedynie transkrypcje wprowadzające nowe, twórcze  pomysły muzyczne, akceptowane przez wsłuchaną w te utwory publiczność.

Dodać też należy, że płyta ta została wydana z wielką dbałością o zachowanie walorów artystycznych pierwotnych oryginalnych utworów, opracowywanych następnie przez naszych artystów. Płytę nagrała firma „Sony” w Polsce, zaś ścieżkę dźwiękową Szcześniak  konsultował w USA, by tekst tych hitów był bliski ideału. Ta praca, połączona z artyzmem Szcześniaka i Tria Herdzina wywołała entuzjazm publiczności. To też było kolejne, festiwalowe wydarzenie muzyczne.

EDUKACJA

Podczas festiwalowej konferencji naukowej w Trzęsaczu (2011 r.), poświęconej twórczości Marka Jasińskiego, wybitnego szczecińskiego kompozytora, padła m. in. propozycja, by w kolejnych odsłonach „Sacrum Non Profanum” znaleźć dzień na koncert, który byłby adresowany do dzieci i młodzieży.

Stało się to 3 sierpnia br., Organizatorzy festiwalu skupieni w Stowarzyszeniu Instrumentalistów „Academia” zaprosili do szczecińskiej Opery na Zamku dzieci z rodzicami, by posłuchali i bawili się muzyką, którą przygotowała dla nich znana wokalistka jazzowa Dorota Miśkiewicz, absolwentka klasy skrzypiec Akademii Muzycznej w Warszawie wraz ze znakomitym zespołem „Kwadrofonik” (Emilia Sitarz – fortepian, Bartłomiej Sitarz– fortepian, Magdalena Kordylasińska i Miłosz Pękala – perkusja) w utworach do tekstów Juliana Tuwima i muzyki Witolda Lutosławskiego pt. „Piosenki nie tylko dla dzieci” (w oryginale  – „Piosenki dziecinne na głos z fortepianem”). Była to świetna lekcja edukacyjna, na której zarówno dzieci, jak i ich rodzice na długo zapamiętają nazwisko Lutosławskiego, którego pod skrzydłami artystów skandowały w operze kilka razy. Koncert ten przebiegał również pod patronatem Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego, reprezentowanego  od kilku już lat przez Adriannę Poniecką – Piekutowską.

Również edukacyjny charakter miał wernisaż wystawy na szczecińskim Zamku Książąt Pomorskich pt. „Pół wieku w szafie Pani Byrskiej”.

W tym umownym tytule wystawy, zawarta jest prawda o unikatowych zbiorach epistolograficznych (m.in. listy Miłosza, Camusa, Gałczyńskiego, Herberta, oryginalne scenariusze spektaklów teatralnych i in., które znajdowały się  w domowym archiwum wybitnych reżyserów z lat 50. i 60. – Ireny i Tadeusza Byrskich. Podczas obchodów jubileuszowych Teatru im. J. Osterwy w Gorzowie, gdzie Byrscy w latach sześćdziesiątych prowadzili tę instytucję, z Ireną Byrską zaprzyjaźnił się ówczesny dyrektor Wydziału Kultury
i Sztuki UW w Gorzowie Wlkp. Janusz Dreczka.

Ta przyjaźń zaowocowała przekazaniem przez Panią Irenę ich prywatnego archiwum do grodu nad Wartą.

Sławomir Jach – dyrektor gorzowskie biblioteki  Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Jakuba z Paradyża, w której obecnie znajdują się te dokumenty, podczas opracowywania zbioru natknął się na oryginały nieznanej partytury Witolda Lutosławskiego na flet solo do spektaklu A. de Musetta „Nie igra się z miłością” wraz z korespondencją kompozytora do Tadeusza Byrskiego.

Bohdan Boguszewski poprosił dyrekcję gorzowskiej biblioteki do współpracy w tegorocznym festiwalu. Po raz pierwszy zaprezentowana została ta wystawa, na której poza partyturą i listami, obejrzeć można oryginalne zapiski kompozytora z kalkulacją honorarium za ten utwór. Zbigniew Miński – nestor flecistów szczecińskich w kościele w Szczecinie – Zdrojach przepięknie zagrał ten jedyny utwór na flet
W. Lutosławskiego, wprowadzony uprzednio słowem o spektaklu przez szczecińskiego aktora Andrzeja Oryla.

 ***

Tegoroczna odsłona Międzynarodowego Festiwalu „Sacrum Non Profanum” była niezwykle udana.

Niemal każdy z koncertów był wydarzeniem muzycznym w każdym calu! Festiwal   różnorodny w programach, w prezentowanych gatunkach muzycznych i formach. I co najważniejsze – trafiający do ludzi, dający im radość, estetyczne doznania, uczący słuchania trudnej przecież w odbiorze muzyki współczesnej, tak pięknie odbieranej przez festiwalową publiczność. Na podkreślenie zasługuje perfekcyjna organizacja festiwalu oraz oprawa medialna, internetowa festiwalu, z bieżącą i pełną informacją dokumentującą kompleksowo wszystkie imprezy festiwalowe, w tym transmisję internetową z koncertu inauguracyjnego na cały świat, co z satysfakcją podkreślali akredytowani przy festiwalu dziennikarze i liczni melomani. A wspaniałe wprowadzenia do koncertów przez prof. Halinę Lorkowską – rektora Akademii Muzycznej w Poznaniu i red. Lecha Nowickiego  z TVP Polonia, na długo wpiszą się w annałach  XII Sacrum Non Profanum.

Warto żyć – słuchając takich koncertów!- powiedział w Trzęsaczu jeden ze stałych melomanów festiwalu. Do zobaczenia więc za rok – z Andrzejem Panufnikiem w sercu, któremu XIII edycja „Sacrum Non Profanum” będzie poświęcona!

Leszek Bończuk

W recenzji wykorzystano obszerne jej fragmenty zamieszczone w „Kurierze Szczecińskim” nr 126 w dniu 23 sierpnia 2016 roku.

 

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Orkiestra Academia
Nie umilkły jeszcze echa kameralnego, choć bardzo ud...
Sacrum Non Profanum.
Paderewski mniej znany, nieznany...i zakazany...
SACRUM NON PROFANUM
Trwa XVI edycja festiwalu Sacrum Non Profanum dedyko...
Koncertem międzynarodowej orkiestry dętej, w niemal antyczne...
Sacrum Non Profanum - Kinga Borowska
W zeszłym roku udało mi się spełnić jedno marzenie muzyczne...