Mariusz Grzęda – Przez zupełny przypadek. Miałem właśnie ochotę na nowy biznes, a że usłyszałem o upadku firmy, która zajmowała się konserwacją i naprawami statków oraz platform wiertniczych, dało mi to do myślenia. Rozeznałem się w sytuacji i okazało się, że w tym zakresie panuje rynkowa nisza, postanowiłem więc ją zapełnić.
Mariusz Grzęda – Nie, rzuciłem się na przysłowiową głęboką wodę i wszystkiego od podstaw uczyłem się w praktyce, łącznie z nazwami statków i specjalistyczną terminologią. Na początku było mi oczywiście trudno, ale dzięki ciężkiej pracy, wykonywanej całymi dniami, także w weekendy i święta, wszystkiego się nauczyłem i śmiało mogę powiedzieć, że odniosłem sukces.
Mariusz Grzęda – Nie, bo wychodzę z założenia, że kto nie ryzykuje, ten nic nie ma. Nie był to mój pierwszy biznes, więc być może tym łatwiej przyszło mi podjęcie decyzji. Zawsze trzeba wsiąść w odpowiedni pociąg i – odpukać – na razie mi się to udaje.
Mariusz Grzęda – Naszą specjalnością są prace związane z czyszczeniem zbiorników balastowych i ropopochodnych na statkach, i mycie ładowni oraz budowli na lądzie. Ich części składowe to transport odpadów i zanieczyszczeń płynnych i stałych, które się tam znalazły, a także ich utylizacja. Ponadto zabezpieczamy przed korozją kadłuby zbiorników balastowych, nadbudówek i luków ładowni. Jesteśmy też otwarci na zlecenia lądowe, np. zabezpieczanie hal, mostów oraz konstrukcji betonowych i żelbetowych.
Mariusz Grzęda – Zdecydowanie, zresztą od początku był to nasz priorytet. Staramy się zrobić wszystko, czego potrzebuje armator lub inny zleceniodawca. Obsługujemy go od A do Z. Jest to możliwe dzięki własnemu zapleczu technicznemu. Mamy własny sprzęt, włącznie z agregatami prądotwórczymi, kompresory, gdyby zaszła potrzeba działania w terenie, własne farby, własny transport, do żadnych prac nie potrzebujemy więc podwykonawców, chyba że wielkość projektu tego wymaga. Dla klientów to bardzo duża wygoda, bo nie muszą się o nic martwić.
Drugim ogromnym atutem są uzyskane certyfikaty. Mamy wdrożony system bezpieczeństwa pracy na platformach i zintegrowany system zarządzania jakością ISO 9001, 14001, 18001, zgodny z nową normą 2015, która będzie obowiązywała dopiero od przyszłego roku. Jak więc pani widzi, wybiegamy do przodu, co klienci również doceniają. Certyfikaty i nagrody to bardzo istotny krok w rozwoju każdej firmy w tych trochę trudnych czasach dla biznesu. Troska o dobrą jakość usług w zgodzie z bezpieczeństwem i ochroną środowiska jest podstawą nowoczesnego zrządzania .
Mariusz Grzęda – Potencjał oczywiście jest, aczkolwiek od pewnego czasu obserwuję zastój w przewozach morskich, związany głównie ze spadkiem cen ropy i poziomem jej wydobycia. W konsekwencji bardzo dużo statków jest na sznurkach, nie ma frachtów, i zamówienia są mniejsze.
Mariusz Grzęda – Tak, jest nią poszerzanie usług. Do portfolio firmy dołożyłem rozbiórki budowlane, wynajem sprzętu i pojazdów oraz zakup nieruchomości pod wynajem. Pozwalają mi one niwelować zmniejszone obroty w zakresie naszej podstawowej działalności. Nie chcę schodzić poniżej standardów, które do tej pory wypracowałem. Wszystko, co składa poziom usług – opłaty, utrzymanie i szkolenie pracowników – przecież kosztuje. Prowadzę też działalność charytatywną, wspieram wiele organizacji, nie mogę im powiedzieć, że nie dostaną pieniędzy, które im obiecałem, bo mój biznes przynosi mniej dochodu.
Mariusz Grzęda – Ten problem bardzo doskwiera, jak zresztą każdemu, kto prowadzi specjalistyczny biznes. Mam jednak to szczęście, że przez lata wyszkoliłem sobie znakomitą kadrę, która cały czas jest ze mną i o którą bardzo dbam.
Najbardziej wartościowi są dla mnie pracownicy w wieku 50+, którzy reprezentują solidną starą szkołę, są odpowiedzialni i cenią etos pracy. Młodzi już tacy nie są, cechują ich nieodpowiedzialność i brak szacunku dla pracy. Trzeba sporo nad nimi pracować, aby zaszczepić w nich właściwy stosunek do wykonywanych zadań. Brak służby wojskowej u młodych ma na to wpływ, nie mają wyrobionego szacunku i dyscypliny wewnętrznej.
Mariusz Grzęda – Byli tacy, ale potem do mnie wracali, bo okazywało się, że warunki, którymi ktoś ich zwabił, nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Przychodzili wtedy i mówili: „Szefie, chcę wrócić, bo się pomyliłem – u pana jest jednak bardzo dobrze”.
Mariusz Grzęda – Zgadza się, choć o jego przyznaniu decydowały różne obszary działalności firmy, m.in. szkolenia pracowników, wysokość obrotów i zysku, działania na rzecz społeczności lokalnych. Wielką radością była dla mnie informacja, którą otrzymałem od komisji konkursowej, że w każdym z nich wyprzedziłem wszystkich konkurentów.
Mariusz Grzęda – Moi pracownicy zwracają się do mnie „tato”, a ja rzeczywiście traktuję ich jak swoje dzieci. Drzwi do mojego biura są zawsze otwarte – każdy z nich może do mnie przyjść ze swoim problemem, a ja nigdy nie odwrócę się do niego plecami. Wiem, że w porównaniu z innymi firmami już na starcie daję pracownikom bardzo dobre warunki zatrudnienia. Każdy z nich może liczyć chociażby na umowę o pracę na stałe ze wszystkimi świadczeniami. Wypłata pensji na czas jest dla mnie świętością, nawet jeśli sam w terminie nie otrzymuję zapłaty za wystawione faktury. Zdaję sobie sprawę, że konkurencja jest duża i ciężko jest zdobyć nowych pracowników, dlatego trzeba dbać o tych, których się ma. Firma to ludzie, a ja pracuję dla ludzi. Cieszę się, jak widzę efekty pracy dla nich, a oni mi się wtedy odwzajemniają dobrą pracą.
Mariusz Grzęda – Jak najbardziej. Nigdy nie mam problemu, jeśli wyskakuje nieplanowana praca, albo jeśli na wykonanie jakiejś mamy mało czasu. Moi pracownicy są zawsze w gotowości i wykonują zadania na czas. Mam tzw. ekipę awaryjną, która jest zawsze pod telefonem, gotowa pojechać do klienta nawet w nocy czy w święto, jeśli ten zgłosi awarię. To ważne, bo z założenia działamy w ten sposób, że w ciągu godziny od momentu otrzymania informacji o problemie docieramy do naszych kontrahentów. Jesteśmy dla nich dostępni 24 godz. na dobę przez 365 dni w roku.
Mariusz Grzęda – Wielu z nich próbuję pozyskać dzięki internetowym reklamom, wielu przychodzi do mnie dzięki tzw. marketingowi szeptanemu. Najważniejszą dla mnie zasadą jest perfekcyjne wykonanie pierwszego zlecenia dla nowego klienta – jak to się uda, koło samo zacznie się toczyć. Dobra opinia procentuje. Także członkostwo w zrzeszeniu pracodawców Business Centre Club i Pracodawcy Pomorza pomaga w nawiązywaniu kontaktów biznesowych, a ich doradztwo, prowadzone szkolenia i spotkania umożliwiają utrzymywanie nowoczesnych standardów prowadzenia biznesu.
Mariusz Grzęda – Tak, lubię sam wszystkiego dotknąć i wszystko sprawdzić. Każdy dzień zaczynam razem z moimi ludźmi o 5.00 rano. Dawno przestałem wkładać do pracy garnitur, bo zazwyczaj biegam po halach i statkach, gotowy rozwiązać każdy problem, jaki zgłoszą mi pracownicy. Sam sprawdzam dokumenty i sam negocjuję z kontrahentami warunki współpracy. To ważne, bo w takich sytuacjach jestem bardziej elastyczny niż byłby pracownik, który reprezentowałby firmę i miałby ode mnie wskazania, których nie mógłby zmienić. Ja dobrze wyczuwam ludzi i ich potrzeby, wiem, kiedy mogę zejść z ceny czy zaproponować dodatkowe usługi, i nie muszę czekać z tym na pozwolenie szefa. To daje mi ogromną przewagę nad konkurencją.
Mariusz Grzęda – To prawda, praca daje mi mnóstwo radości. Bardzo lubię nowe wyzwania, również te trudne.
Mariusz Grzęda – Pomagam charytatywnie, bo czuję taką potrzebę, ale nie ukrywam, że działania w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu podnoszą renomę firmy. Wychodzę z założenia, że trzeba się dzielić tym, co się ma. Wspieram domy dziecka i fundacje, finansuję wyjazdy na obozy sportowe i drużynę rugby. Jeśli mogę, wciągam w wolontariat pracowników, którzy chętnie angażują się w organizację różnych imprez, chociażby robionego przez nas przed laty turnieju Mario Cup. Biznes ma sens, jeśli jego owocami potrafimy dzielić się z innymi. Ubolewam, że robi to coraz mniej ludzi.
Rozmawiała Monika Michałowska
Fot. Mateusz Ochocki / Kosycarz Foto Press
Panie Marianie poszukuję książki wydanej przez Pana a napisanej przez Pana Mariana Różyca ,,APTEKA,, mój telefon 605 556 461 Krystyna Zygmunt Ùstanów, ul konwaliowa 7, 05 540 Zalesie Górne płatne przy odbiorze, dziękuję