Są takie miejsca, w których zapomina się o presji czasu, terminach, ekranie komputera i dźwięku telefonu. Nie potrzeba w nich nadmiaru bodźców, bo wystarcza to, co oferuje tradycja i natura. Jednym z nich jest Mazowieckie Sioło Julianówka zlokalizowane zaledwie 50 km na wschód od Warszawy, w okolicach Mińska Mazowieckiego.
Między odrobinę zapomnianymi i tajemniczymi Górami Łańcuchowymi, pięknymi lasami i mazowieckimi polami stworzono punkt agroturystyczny, w którym kojąco i inspirująco płynie czas. Rytm życia wyznaczają tu nie tylko wschody i zachody słońca, ale też trwające nocami ogniska i toczące się przy nich rozmowy. Muzykę zapewniają ptaki mieszkające w okolicy, które na akompaniament pozwalają niekiedy zaprzyjaźnionemu akordeoniście. Opowieści o świecie od czasu do czasu snuje dla gości lokalny gawędziarz, którego słucha się z zapartym tchem.
Wokół unosi się zapach lasu, pieczonej na ognisku kiełbasy oraz aromat tradycyjnych polskich potraw przyrządzanych w stodole – Chacie Babci Julci. Nic więc dziwnego, że przyjeżdżają tu osoby indywidualne, które szukają wyciszenia, kontaktu z naturą, zwierzętami oraz… dobrego jedzenia. Organizując sobie wypoczynek w tym miejscu, rodzice wracają wspomnieniami do dzieciństwa pachnącego skoszoną trawą, w którym rarytasem był chleb z cukrem, a dotyk rosy o poranku budził skuteczniej niż kawa z ekspresu. Julianówka gości też firmy, które chcą sprawić pracownikom przyjemność, zorganizować spotkanie integracyjne, czy „warsztaty” rozbudzające kreatywność.
Zastanawialiśmy się, czy taka ucieczka z miasta rzeczywiście jest skuteczna. Dziś wiemy, że tak. Jak bowiem nie pokochać miejsca, w którym wyskakuje się z zapiętego pod szyję krawata czy szpilek, by poczuć się swobodnie. Czy można nie lubić miejsca, w którym np. z okazji Dnia Kobiet organizowana jest dla firm sesja zdjęciowa bez biznesowego napięcia, za to z ogromną frajdą? Jak nie wspominać z uśmiechem imprezy, na której wezwano „kobiety na traktory” i z przytupem uwieczniono ten moment na fotografiach? Czy da się nie śmiać się w głos, gdy staje się do konkurencji polegającej na tym, by jak największy zespół wszedł do małego fiata? Jak nie chcieć wracać tam, gdzie przypomniało się radość z wygranej w gry w kapsle?
Z tego miejsca wyjeżdża się wyluzowanym, odstresowanym, zadowolonym i nakarmionym, jak u babci. Po dniu, a jeszcze lepiej kilku, można wrócić do biura z nowymi pokładami energii, ale też kreatywnymi pomysłami. Te przychodzą tutaj do głowy podczas spacerów z kucykiem Wiesławem, leżakowania na polanie, spacerów po lesie, obserwowania płomieni tańczących w ognisku czy patrzenia w rozświetlone gwiazdami niebo.
Julianówka to miejsce, gdzie poczujesz się jak gość a nie klient. Przemiłym doświadczeniem jest bycie przyjmowanym w czyjeś progi, a nie obsługiwanym. Niektórzy mówią nawet, że tutaj przypomnieli sobie, że dobrze jest karmić (zwierzęta), a nie tylko być karmionym. Dzisiaj już wiemy, że kto raz pojedzie do Julianówki (prywatnie czy firmowo), zakocha się w tym miejscu i będzie chciał często wracać.
Zapraszamy serdecznie do odwiedzin: http://www.julianowka.com.pl/
Adres: Julianów 14, Siennica
Dodaj komentarz