Tadeusz Franaszek

Odlewnictwo przyjacielem zbrojeniówki

Opublikowano: 25 października 2016

Produkcja odlewów dla przemysłu obronnego różni się od produkcji na potrzeby niektórych innych gałęzi gospodarki. Różnice polegają głównie na przestrzeganiu obowiązujących w wielu gałęziach przemysłu własnych, bardzo wymagających procedurach, ale dajemy sobie z nimi radę – mówi Tadeusz Franaszek, prezes Stowarzyszenia Technicznego Odlewników Polskich

Podczas MSPO 2016 po raz drugi przedstawiciele odlewni i zakładów produkcyjnych spotkają się ze swoimi odpowiednikami z przemysłu zbrojeniowego. O czym będą rozmawiać i czemu służą tego typu konferencje?

Tadeusz Franciszek– Spotkania producentów z odbiorcami ich produktów są bardzo dobrą formułą wzajemnych kontaktów kupujących ze sprzedającymi. Jest ona od lat stosowana w największych i najnowocześniejszych gospodarkach świata. Służą one m.in. wzajemnemu poznaniu się przedstawicieli obu zainteresowanych stron, wymianie informacji o reprezentowanych przedsiębiorstwach.

Liczymy, że w planowanym podczas MSPO 2016 spotkaniu odlewników z przedstawicielami przedsiębiorstw przemysłu obronnego weźmie udział duża ich grupa. Do tego powinna w pewnym stopniu obligować nas podjęta przez rząd decyzja o rewitalizacji przemysłu obronnego.

Naszym zdaniem będzie ona również maksymalnym wykorzystaniem polskiego potencjału technicznego i produkcyjnego. W tym zakresie odlewnictwo ma liczący się już w świecie potencjał intelektualny i produkcyjny.

Spotkanie odbędzie się pod hasłem: „Polskie odlewnictwo dla przemysłu zbrojeniowego”. Co branża odlewnicza ma do zaproponowania wojsku?

– W naszym kraju powstaje wysokiej klasy sprzęt wojskowy: od samolotów, przez okręty, pojazdy opancerzone, aż po broń palną. Rosomaka zazdroszczą nam ponoć nawet Amerykanie. Polskie odlewnictwo może zaproponować naszym zakładom przemysłu obronnego innowacyjne, kreatywne odlewy wielko- i małoseryjne oraz jednostkowe z wysokojakościowych tworzyw ze stopów żelaza i metali nieżelaznych, wykonywanych najnowocześniejszymi technologiami. Dodatkowo usługi te świadczone są w konkurencyjnych – uczciwych – cenach i warunkach dostaw.

Sektor wojskowy jest bardzo wymagający – tam wszystko musi być zapięte na przysłowiowy ostatni guzik, nie ma miejsca na błędy. Czy trudno jest sprostać tak wysokim wymaganiom jakościowym?

– Od kilkunastu już lat polskie odlewnictwo współpracuje z wieloma światowymi potentatami branż motoryzacyjnej, lotniczej, okrętowej czy sprzętu AGD itp. i jest przez nich dobrze, a nawet bardzo dobrze oceniane. Współpraca z wymagającym odbiorcą powoduje na pewno konieczność ogromnej dyscypliny technologicznej – tę jednak większość naszych odlewni ma już opanowaną.

W kraju mamy wielu specjalistów, inżynierów, którzy posiadają bogatą wiedzę i doświadczenie, pozwalające na sprostanie wysokim wymaganiom jakościowym realizowanych projektów. Firmy zaczęły również dbać o ciągły rozwój kompetencyjny swoich pracowników, co pozwala na aktywne podążanie za trendami technologicznymi, które pojawiają się na rynku.

Czy wytwarzanie na rzecz wojska różni się od produkcji na rzecz innych gałęzi gospodarki i wymaga specjalnych działań i specjalnej staranności?

– Tak, produkcja odlewów dla przemysłu obronnego różni się od produkcji na potrzeby niektórych innych gałęzi gospodarki. Różnice polegają głównie na przestrzeganiu obowiązujących w wielu gałęziach przemysłu własnych, bardzo wymagających procedurach. Ich najistotniejszymi elementami są dyscyplina w przestrzeganiu technologii i warunków produkcji oraz zawężone granice tolerancji wymiarowych, których dotrzymanie nie jest łatwe, a nawet jest niemożliwe, jeśli ma się przestarzałe lub już zużyte maszyny i urządzenia oraz oprzyrządowanie technologiczne.

Sprawy te są jednak dobrze znane naszym technologom, którzy – jak już wspomniałem – nie ustępują swoim kolegom z państw wysokorozwiniętych, nawet można by pokusić się o stwierdzenie, że są od nich często lepsi, nie podejmują się produkcji odlewów, których w ich warunkach nie można wykonać. Jest na to dużo pozytywnych przykładów, kiedy to technolodzy z naszej branży zaproponowali zamawiającym u nas odlewy zmiany w technologii ich produkcji, które znacznie poprawiły jakość, uprościły obróbkę mechaniczną i zmniejszyły masę detalu, co przyniosło ich odbiorcom wielorakie korzyści.

Również w zakresie poziomu mechanizacji i automatyzacji produkcji odlewów nie mamy się czego wstydzić. Większość odlewni, które podejmują współpracę z gałęziami przemysłu, powiedzmy wysokiej jakości, ma wyposażenie na światowym poziomie.

Firmy produkujące na rzecz wojska zazwyczaj muszą posiadać szereg certyfikatów, pozwoleń i innych dokumentów, potwierdzających ich profesjonalizm. Czy te wymagania stanowią przeszkodę we współpracy odlewni z firmami z przemysłu obronnego? A może inne problemy stoją na jej drodze?

– Odpowiedź na to pytanie jest dwuczęściowa. Jeśli chodzi o certyfikację, normy ISO i inne dokumenty, które potwierdzają kompetencję i profesjonalizm, to większość naszych firm odlewniczych już dawno je posiada, zobowiązana współpracą z takimi firmami, jak choćby General Electric, Rolls-Royce, Pratt & Whitney czy BMW, i kwestie te nie stanowią żadnej przeszkody we współpracy polskich odlewni z przemysłem obronnym. Niestety według mnie, na przeszkodzie stają różne decyzje zakupowe, które wyeliminowały polskich producentów sprzętu obronnego.

Spowodowało to, że polskie odlewnie nie tylko nie mogły uczestniczyć w produkcji nowego sprzętu, lecz także nie otrzymywały zamówień na odlewy części zamiennych. Mam jednak nadzieję, że sytuacja ta ulegnie zmianie. Oczywiście jeśli koncepcja rewitalizacji przemysłu obronnego będzie konsekwentnie realizowana z wykorzystaniem wiedzy polskich inżynierów, naukowców i praktyków, którzy w branży produkcji sprzętu obronnego mają niemałe osiągnięcia i doświadczenie.

Jakie prognozy malują się na horyzoncie we współpracy omawianych gałęzi przemysłu?

– Jeśli stanie się tak, jak wcześniej wspomniałem, to prognozy współpracy polskiego odlewnictwa z przemysłem obronnym są optymistyczne. Oczywistym w tym jest również to, aby osoby, które kreują tę współpracę, wierzyły w jej realność, w umiejętności i wiedzę realizatorów współpracy oraz pozbyły się bezpodstawnych kompleksów. Pracujący w obu gałęziach przemysłu, o których mowa, zasługują na zaufanie.

Rozmawiał Igor Korczyński

 

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *