Modernizujmy uzbrojenie i przepisy

Opublikowano: 30 września 2016

W zasadzie nie istnieje oddzielny prawny system wojskowy. Działamy głównie na podstawie przepisów „Ustawy prawo zamówień publicznych”, w której mamy rozdział 4a, dotyczący zamówień w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa. Jednak jest on tak skonstruowany, że w większości przypadków odnosi się do części ogólnej ustawy – mówi gen. bryg. dr Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia

Jakie przetargi na zakup sprzętu wojskowego i uzbrojenia odbywają się w chwili obecnej i jakie mają one znaczenie w modernizacji amii? Jak wyglądają plany zakupu sprzętu w 2016 r.? Ile Inspektorat Uzbrojenia planuje na nie przeznaczyć i na co konkretnie?

gen. bryg. dr Adam Duda

gen. bryg. dr Adam Duda

– W roku bieżącym jako Inspektorat Uzbrojenia realizujemy zadania na rzecz pozyskania sprzętu i uzbrojenia wojskowego na łączną kwotę prawie 7,5 mld zł. Obecnie prowadzimy ok. 130 postępowań o udzielenie zamówienia, z czego ok. 70 zostało wszczętych w 2016 r. Są to m.in. postępowania na dostawę: mobilnych modułów stanowiska dowodzenia szczebla oddział/pododdział, aparatowni łączności troposferycznej, zbiornikowca paliwowego Supply czy wirtualnego systemu taktycznego pola walki.

Kontynuujemy również postępowania z lat ubiegłych, dotyczące m.in. dostawy dywizjonowego modułu ogniowego wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Homar, pojazdów dalekiego rozpoznania pk. Żmija, węzłów teleinformatycznych w wersji kontenerowej i węzłów teleinformatycznych w wersji przenośnej, a także okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min Czapla oraz okrętów obrony wybrzeża Miecznik.

Ponadto realizujemy ponad 300 umów, na które składają się zarówno umowy z lat ubiegłych, np. zakup zintegrowanego system szkolenia zaawansowanego Advanced Jet Trainer, dostawa czołgów Leopard 2 A5/2A4 wraz ze sprzętem towarzyszącym, czy praca rozwojowa o kryptonimie Kormoran II, jak i nowo zawarte umowy, których w pierwszym półroczu bieżącego roku podpisaliśmy 55. Wśród nich warto wspomnieć o tych na dostawę: ośmiu kompanijnych modułów ogniowych Rak, radiostacji AN/PRC-150C, AN/PRC-152 i AN/PRC-117, systemu szkolno-treningowego do broni strzeleckiej Śnieżnik oraz 5,56-milimetrowych karabinów szturmowych wz. 96 Beryl i 5,56-milimetrowych karabinków wz. 96 Mini-Beryl. W tym roku planujemy podpisać jeszcze kolejne umowy, w tym m.in. na pozyskanie następnych sztuk dywizjonowych modułów ogniowych Regina i przeciwlotniczych zestawów Pilica.

Praktycznie wszystkie realizowane przez nas zadania zostały zapisane w 10-letnim Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP i zawierają się w 14 programach operacyjnych, które stanowią priorytetowe kierunki rozwoju polskiej armii.

Do końca 2020 r. mają być zmodernizowane wszystkie Leopardy, które znajdują się w posiadaniu polskich sił zbrojnych. Na czym będzie polegał ich „lifting” i co dzięki niemu zyskają stare-nowe maszyny?

– Ponieważ specyfikacja techniczna tej modernizacji nie jest jawna, mogę jedynie wymienić jej podstawowe założenia. Do końca 2020 r. zamierzamy zmodernizować 128 czołgów w wersji Leopard 2A4, a w 2021 r. zakończyć modernizację pozostałych 14 egzemplarzy tej samej wersji, która będzie obejmować: poprawę poziomu ochrony załogi czołgu, w tym balistycznej, zwiększenie możliwości ogniowych czołgu, poprawę warunków eksploatacji, a także modernizację symulatorów, trenażerów czołgu Leopard 2A4 do wersji 2PL oraz budowę potencjału polskiego przemysłu obronnego w zakresie obsługiwania i naprawy czołgów Leopard 2.

Jak ocenia pan funkcjonowanie systemu kupowania nowego sprzętu i uzbrojenia? Czy tworzące go procedury są wystarczająco dostosowane na wojskowych wymogów, czy może należałoby je zmienić? Co stanowi największe przeszkody prawno-organizacyjne?

– W zasadzie taki oddzielny wojskowy system nie istnieje. Działamy głównie na podstawie przepisów „Ustawy prawo zamówień publicznych”, w której mamy rozdział 4a, dotyczący zamówień w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa. Jednak jest on tak skonstruowany, że w większości przypadków odnosi się do części ogólnej ustawy, tj. do regulacji dotyczących: kwalifikacji, ogłoszeń, opisu przedmiotu zamówienia czy szacowania jego wartości. W związku z tym nie ma dziś specjalnej specyfiki dla zamówień obronnych, ponieważ wszystkie przepisy wtłoczono w 2013 r. do wyżej wymienionej ustawy w wyniku implementacji Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/81/WE. Efekt jest taki, że dziś stosujemy przepisy klasyczne, a kupujemy uzbrojenie.

W wielu krajach istnieją odrębne ustawy o pozyskiwaniu uzbrojenia, które wprost implementują dyrektywę 81. W naszym przypadku wystarczyłoby rozdział 4a wyjąć z dzisiaj obowiązującej „Ustawy prawo zamówień publicznych” i na jego podstawie utworzyć nowy akt prawny. Taka jedna ustawa załatwiłaby sprawę części dyrektywy obronnej i mogłaby mieć również rozdział, dotyczący sposobu kupowania sprzętu, o którym mowa w artykule 346 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, i tym samym zastąpiłaby wszystkie dotychczasowe decyzje resortowe w tym względzie.

Brakuje nam również ustawy o potencjale obronnym. Mamy tu lukę prawną. Mogłaby być ona częściowo związana z wyżej wymienioną ustawą o pozyskiwaniu uzbrojenia albo być odrębnym aktem prawnym. Dzisiejsza tzw. ustawa offsetowa („Ustawa z dnia 26 czerwca 2014 roku o niektórych umowach zawieranych w związku z realizacją zamówień o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa” – przyp. red.) powinna rozwiązywać kwestie budowy potencjału przemysłowego przy udzielaniu zamówień wyłączonych ze stosowania „Ustawy prawo zamówień publicznych”, lecz tego nie robi.

Zgodnie z dyrektywą nie wolno stosować do niej offsetu, ponieważ zaburza to warunki konkurencji na rynku wewnętrznym. Chyba że działamy na podstawie art. 346 ust. 1b Traktatu o funkcjonowaniu UE, zgodnie z którym każde państwo ma prawo podejmować takie środki, które uzna za celowe do ochrony podstawowych interesów bezpieczeństwa swojego państwa. Brak takiej ustawy będzie najlepiej widoczny na przykładzie. Opiszę sytuację, z jaką nie raz mamy do czynienia.

Udzielamy zamówienia rodzimej firmie, choć wiemy, że znaczna część sprzętu wojskowego, który jest jego przedmiotem, będzie pochodzić z zagranicy, bo w kraju nie ma zdolności do jego produkcji w całości. Umowę podpisujemy z firmą polską, więc – zgodnie z obecną ustawą offsetową – jeśli dostawca jest krajowy, nie ma offsetu. Tak naprawdę jest to swego rodzaju „proteza”, w umowie dostawy wpisujemy bowiem polskiej firmie takie wymagania, jakie jako MON stawiamy w zakresie transferu technologii. Określamy, jaki potencjał firma ma zbudować – może to być np. zdolność do samodzielnej integracji czy do produkcji częściowej. Wykonawca tę naszą umowę musi następnie przełożyć na umowę biznesową z zagranicznym poddostawcą.

W takiej sytuacji zostaje jednak zawarta tylko umowa cywilno-prawna i powstaje pierwszy problem prawno-podatkowy. Okazuje się bowiem, że oprócz sfinansowania przedmiotu zamówienia, który po wyprodukowaniu trafi do jednostki wojskowej i zostanie tam ujęty w ewidencji, MON sfinansował firmie również budowę pewnego potencjału, np. kupiono za te „nasze” pieniądze jakieś maszyny lub oprzyrządowanie.

Pytanie, czyja to jest własność w sensie prawno-podatkowym? Dla firmy jest to środek „obcy”, pochodzący z pieniędzy MON-u, w związku z tym to my jako ministerstwo musimy to u siebie zaewidencjonować. I kolejna bardzo ważna kwestia – czy to nie jest ukryta pomoc publiczna? Bo przecież na tym samym majątku firma produkuje również wyroby na rzecz innych podmiotów.

Podobnych pytań i wątpliwości jest wiele. Zaradzić im mogłaby właśnie ustawa o potencjale obronnym, która wyraźnie wskazywałaby, że jeśli robisz coś na rzecz obronności kraju, czyli ma to związek z ochroną podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa, to to, co otrzymujesz od MON-u, jest bezpłatnie użyczane przez Skarb Państwa do czasu, kiedy będziesz to wykorzystywał. W myśl tej ustawy to firma musiałaby zająć się księgowaniem tych wyrobów zgodnie z przepisami o rachunkowości itp. oraz wpisywać je do swojego bilansu jako swój środek trwały, a nie jako „obcy”. Ustawa dałaby jej do tego podstawę, której dzisiaj nie ma.

Rozmawiała Justyna Franczuk

 Fot. Inspektorat Uzbrojenia

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
Źle rozumiane cywilne zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi do...
Technologia puka do wszystkich drzwi. Do tych z...