Niekwestionowana dama polskiej piosenki, która śpiewa dla nas od 57 lat, a jej repertuar nadal zachwyca i wzrusza publiczność. Wydała kilkadziesiąt płyt, singli i pocztówek gramofonowych, grała w filmach i spektaklach, brała udział w programach telewizyjnych. Zdobyła nieosiągalne dla wielu ilości nagród. W tym roku również „Magazyn VIP” postanowił uhonorować ją swoją statuetką za całokształt dokonań artystycznych.
– To jest mój mały intymny świat. Piosenka tylko wydaje się czymś małym i ulotnym, nieważnym, a jest przecież jak każda aktorska rola. Śpiewanie piosenki porównać można do roli – malutkiej, ale jednak roli, która musi mieć początek, rozwinięcie, ale i zakończenie. To wcale nie jest takie łatwe.
– Pewnie to, że wobec daru losu, którym zostało się obdarzonym, trzeba być posłusznym i pokornym. Dbać o to dobro, nie trwonić go, nie niszczyć. Musimy je przecież oddać innym. Nie jest ono tylko naszą własnością.
– Chętnie się zgodzę, ale muszę dodać, że w moim repertuarze jest wiele wspaniałości.
– Samo życie, istnienie na ziemi. Umiem docenić, że życie jest niepowtarzalne.
– Mamy bardzo wiele utalentowanej muzycznie, wykształconej młodzieży. Większość z niej chce śpiewać, to mnie trochę dziwi, bo to trudny i kapryśny zawód. Ci, którzy w tej dziedzinie osiągnęli zawodowstwo, wytrzymują porównania z zagranicznymi kolegami.
– Lubię piosenki z czasów Nat King Cole’a, Franka Sinatry. I choć nie jestem jazzmanką, gdy śpiewa Ella Fitzgerald, wszystko rozumiem, wiem, na czym ta muzyka polega, to całe jej piękno i dramatyzm. Lubię też piosenki Whitney Houston. Wielki mój podziw budzi Edith Piaf. Ona jest nieporównywalna, jedyna. Jedyna na świecie!
– No cóż… każdemu według potrzeb.
– Nadmiar wszelkiego rodzaju informacji, interpretowanych według jakiś założeń.
– Zgadzam się z jego wypowiedzią – rzeczywiście każdy, dla kogo wyższa kultura jest ważna, potrzebna, sam – niestety – musi o nią zabiegać i dbać. Jednak dla mnie wychowywanie społeczeństwa to już za trudna sztuka.
– Pierwsza piosenka, którą nagrałam w Polskim Radiu, nosiła tytuł „Maleńki znak” i traktowała właśnie o Warszawie. Stała się wielkim przebojem, a mnie przyniosła popularność. Wszystko, co osiągnęłam w moim zawodzie, stało się tu, w Warszawie. Kocham to miasto tkliwie, byłam świadkiem jego „zmartwychwstawania”. Szczycę się honorowym obywatelstwem Warszawy.
– Tę ocenę pozostawiam oczywiście moim miłośnikom, ale faktycznie nagrałam kilka płyt i wznowiłam recitale. Jeszcze w roku 2000 ukazała się płyta„Santor Cafe”, która była spełnieniem moich marzeń, a w roku 2002 owocem – bardzo okazałym – mojej współpracy z Romualdem Lipko stała się płyta „Jeszcze”. Romuald Lipko okazał się wytrawnym twórcą i bardzo miło to wspominam. W roku 2009 wróciłam do estradowego śpiewania, którego zwieńczeniem był mój urodzinowo-jubileuszowy koncert w Sali Kongresowej z okazji 50-lecia pracy artystycznej.
Ważnym wydarzeniem w roku 2010 było wydanie płyty „Kręci mnie ten świat” z nowymi piosenkami. Pragnę jeszcze dodać, że w 2013 r. na rynku pojawiło się niezwykle cenne wydawnictwo płytowe „Wasowski Odnaleziony. Ktoś zbudził mnie”. Dzięki obecnej technice mogłam zaśpiewać w duecie z Jerzym Wasowskim, który wraz z Jeremim Przyborą stworzył ponad pół wieku temu niezapomniany Kabaret Starszych Panów. To było naprawdę wielkie przeżycie. Dopełnieniem mojej artystycznej drogi były jeszcze dwie płyty – „Zamyślenia” i „Punkt widzenia”, które ukazały się w 2014 r.
– Może wypływa to z równowagi duchowej, którą osiągnęłam w moim długim i ciekawym życiu. Publiczność to wyczuwa. Bo prawdą jest powiedzenie: dopóty żyjemy, dopóki o nas pamiętają, a ja chciałabym być zapamiętana. Teraz, gdy mam wspaniałą starość, mogę oddać się refleksji, spojrzeć wstecz, ocenić swoje błędy i ich nie powtarzać. Mam też czas na wspomnienia.
– Jakże się ucieszyłam z przyznania mi tego zaszczytu. Jestem naprawdę wzruszona. Dziękuję!
– To jedno z trafnych i ważnych uogólnień. Ze skarbca piosenki każdy może wybrać według siebie najpiękniejszy klejnot, który ukoi nerwy, wzruszy, doda energii i odwagi.
Rozmawiał: SŁAWOMIR DRYGALSKI
“Na czym polega fenomen pani ciągłej popularności?”
Na talencie i tym, że kiedyś UCZONO(!) śpiewać. Miernoty i beztalencia odpadały a nie przepychano je na siłę na zasadzie, że “śpiewać każdy może”… Może, ale nie dla każdego jest estrada!
Dużo zdrowia Pani Ireno!