Jedną z podstawowych bolączek początkujących amatorów trekkingu i łatwej wspinaczki jest dobór właściwego ubrania i akcesoriów potrzebnych na wyprawę. Co zabrać na wyprawę trekkingową?
Sprawy nie ułatwia szeroka oferta takowych w doskonale zaopatrzonych sklepach internetowych ze sprzętem wysokogórskim – jest on na ogół drogi, a sprzedawcy nie zawsze rzetelnie doradzają; czasami ze względu na niewiedzę (do czego nie lubią albo nie mogą się przyznać), kiedy indziej kierując się przede wszystkim interesem sklepu.
Oto lista kluczowych, naszym zdaniem, elementów, które będą miały istotny wpływ na Twój komfort i bezpieczeństwo podczas przebywania w górach:
– Pamiętaj: góry nie zawsze oznaczają zimno. W pełnym słońcu nawet na wysokich masywach potrafi być niesamowity skwar. Miej zatem ze sobą zawsze lekki zestaw ubraniowy. Często do chodzenia w ciągu dnia wystarczą wąskie, cieniutkie spodnie trekkingowe bez membrany oraz cieniutka, elastyczna bluza termoaktywna. W plecaku trzymamy kurtkę przeciwwiatrową, która przydaje się podczas postojów lub wietrznych odcinków marszu. Cieplejsze ubranie zakładane jest tylko do chodzenia nocą, o świcie, w złej pogodzie, lub bardzo bardzo wysoko.
Dużo ważniejszy jest rodzaj dominującego na niej terenu i panująca na masywie temperatura. Idąc na przykład do bazy pod Everestem, leżącej na ponad 5000 m.n.p.m., nie potrzeba twardego, ciężkiego obuwia, obciążającego nogi.
Droga do celu to w większości szerokie, mało techniczne ścieżki, wystarczą więc lekkie, miękkie buty trekkingowe. Za to na takim Mont Blanc wymagane jest wysoce techniczne, twarde obuwie, z uwagi na duże oblodzenie góry (raki) i w znacznej większości bardzo strome podejście. Aby więc wybrać odpowiednie obuwie, skontaktuj się najpierw z organizatorem wyprawy wysokogórskiej, jak np. sunsara.pl
Nie wymyślono jeszcze niczego, co potrafiłoby zastąpić kaczy pierz z jego niemal magicznymi właściwościami: niezmiernie lekki, równie ciepły, zajmujący minimalną ilość miejsca. Jego jedyną wadą jest utrata wszystkich tych zalet w razie przemoknięcia. Kupując gruby śpiwór musisz przygotować się na większy wydatek, można go jednak znacząco zminimalizować.
Po pierwsze: zorientuj się, czy posiadasz już jakiś śpiwór, który na pierwszy rzut oka jest zbyt cienki na górską wyprawę. Jeżeli dysponujesz takowym o temperaturze zakresu komfortowego używania na poziomie zera stopni Celsjusza, wtenczas wystarczy kupić drugi, nieco cieplejszy, ale nie koniecznie taki bardzo ciepły i bardzo drogi.
Kiedy jest bardzo zimno, przy 2 śpiworach dodatkową izolacją staje się powietrze zbierające się pomiędzy nimi. Kiedy więc Twoi współtowarzysze marzną w zbyt cienkich śpiworach, lub „gotują” się w zbyt grubych, Ty jesteś doskonale przygotowany na każdą temperaturę. Pamiętaj, aby śpiwór zewnętrzny był nieco większy.
Ich przewaga leży w 3 podstawowych cechach: przy niewielkiej wadze i grubości dają mnóstwo ciepła, nawet po wielodniowym używaniu bez prania nie wydzielają nieprzyjemnego zapachu, są bardzo miękkie przez co dają doskonały komfort noszenia. Nie daj się więc nabrać sprzedawcy na produkty tego typu syntetyczne czy z domieszką wełny; tylko 100% Merino gwarantuje odpowiedni efekt (niestety ma to też wymierny wpływ na cenę).
– Idąc po lodowcu nie zapomnij ochraniaczy przeciwśnieżnych, tzw. stuptutów. Nawet jeżeli nie zanosi się na chodzenie w głębokim śniegu, pełnią one ważną rolę. Ochraniają Twoje super-drogie, wysokogórskie spadnie z Gore-Tex przed ostrymi jak brzytwa rakami. Przy spodniach z dobrą izolacją stuptuty nie muszą mieć kolejnych drogich membran, może to być względnie tani, podstawowy model (o ile mają solidne mocowanie). I kiedy podczas długiej i męczącej wędrówki, a tym bardziej wspinaczki, przez nieuwagę zahaczysz rakiem o drugą nogę, masz dużą szansę, że pokiereszujesz tylko pierwszą warstwę materiału, czyli stuptuty, a nie spodnie.
Dodaj komentarz